Zaczęło się od tego, że Euro 2020 zostało przełożone. W tym roku taka opcja nie wchodziła w grę, tak samo odwołanie imprezy. Niemniej jednak turniej nie będzie przypominać tego, co dobrze znamy (choć z drugiej strony nie będzie pustych stadionów). Co więcej, przegłosowano zmianę dotyczącą kadr.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Ograniczona ilość widzów to niejedyna zmiana związana z pandemią – zdecydowano, że trenerzy będą mogli powołać 26 piłkarzy. Na początku zakładano, że każdy selekcjoner będzie mógł powołać 23 graczy – kadra składająca się z 23 zawodników to przepis, który obowiązuje od MŚ w 2002 roku. Mówiąc najprostszym językiem, chodzi o bezpieczeństwo, ale nie piłkarzy – nowy przepis wprowadzono w trosce o przebieg zmagań. Zarażenie piłkarza to bardzo prawdopodobny koniec udziału w turnieju. Do tego dochodzą też potencjalne objawy – szybki powrót może okazać się niełatwy (sytuację można porównać do powrotu po kontuzji).
Warto także podkreślić, że nie zmieni się liczba zawodników wchodzących w skład kadry meczowej. Jest to równoznaczne z odsyłaniem graczy na trybuny. Czas na ogłoszenie kadr mija 1 czerwca – czy w związku z tym możemy spodziewać się niespodzianek? Z jednej strony UEFA pozwala na większe manewrowanie składem, a z drugiej, czy w obecnych realiach można mieć do czegoś pewność? Pandemia może zniszczyć wiele planów.
Podstawą testy
Oczywiście nie zapominajmy o tym, że podstawą są testy. Regularne testowanie powinno pozwolić na uniknięcie masowych zarażeń. Do tego dochodzi też reżim sanitarny, czyli nowa normalność.
Można też powiedzieć, że pewną rolę może odegrać szczęście – w końcu nikt nie chce specjalnie się zarazić.